fbpx
De-dolaryzacja – artykuł ekspercki
Udostępnij:

De-dolaryzacja – artykuł ekspercki

Pieniądze są dobrem publicznym. Globalny pieniądz – taki, na którym ludzie polegają w swoich transakcjach transgranicznych i decyzjach inwestycyjnych – jest globalnym dobrem publicznym. Jednak dostawcami tego dobra publicznego są rządy krajowe. Tak było nawet w przypadku starego standardu wymiany złota. W naszej erze waluty fiducjarnej (tworzonej przez rządy) od 1971 roku jest to jeszcze bardziej oczywiste. W trzecim kwartale 2021 roku 59 procent światowych rezerw walutowych było denominowanych w dolarach, kolejne 20 procent w euro, 6 procent w jenach i 5 procent w funtach szterlingach. Chiński juan wciąż stanowił mniej niż 3 procent światowych rezerw. 

Obecnie światowe środki pieniężne są emitowane przez USA i ich sojuszników, także tych małych.
 
Pod koniec stycznia 2022 r. Rosja posiadała rezerwy walutowe o wartości 469 mld USD. Ten zasób był owocem ostrożności, której nauczyło Rosję niewywiązanie się z zobowiązań w 1998 roku, i – jak miał nadzieję Władimir Władimirowicz Putin – gwarancją jej niezależności finansowej. Jednak gdy rozpoczęła się tzw. “specjalna operacja wojskowa” na Ukrainie, dowiedział się, że ponad połowa jego rezerw została zamrożona. Waluty jego wrogów przestały być pieniądzem użytkowym. Ta akcja ma znaczenie nie tylko dla Rosji. Celowa demonetyzacja najbardziej zglobalizowanej waluty świata ma poważne konsekwencje.

Użyteczne waluty to te, które pochodzą z otwartych gospodarek o płynnych rynkach finansowych, stabilnych walutach i praworządnych państwach. Jednak „uzbrojenie” tych walut i systemów finansowych, które się nimi posługują, podważa te cechy w przypadku każdego posiadacza, który obawia się, że stanie się celem ataku. Sankcje nałożone na bank centralny Rosji są szokiem.

Rządy pytają, kto będzie następny? Co to oznacza dla naszej suwerenności?  

Można sprzeciwiać się działaniom państw demokratycznego świata zachodu z powodów czysto ekonomicznych: „uzbrojenie” walut spowoduje fragmentację gospodarki światowej i zmniejszy jej efektywność. Jest to kolejna siła napędowa deglobalizacji. Bardziej niepokojącym zarzutem dla zachodnich decydentów jest to, że użycie tej broni może im zaszkodzić. Czy reszta świata nie zacznie w pośpiechu szukać sposobów na transakcje i przechowywanie wartości, które omijałyby waluty i rynki finansowe USA i ich sojuszników?

W zasadzie można sobie wyobrazić cztery rozwiązania zastępcze dla dzisiejszych zglobalizowanych walut narodowych: waluty prywatne (takie jak bitcoin); pieniądz towarowy (taki jak złoto); globalną walutę fiducjarną (taką jak specjalne prawa ciągnienia Międzynarodowego Funduszu Walutowego); lub inną walutę narodową. Pierwsze rozwiązanie jest niewyobrażalne: wartość rynkowa wszystkich kryptowalut wynosi obecnie 2 biliony dolarów, co stanowi zaledwie 16% światowych rezerw walutowych, a bezpośrednie zawieranie transakcji w kryptowalutach jest niewyobrażalnie uciążliwe. Złoto może być aktywem rezerwowym, ale jest niedobre przy zawieraniu transakcji. Nie ma też szans na uzgodnienie globalnej waluty o wadze wystarczającej nawet do zastąpienia rezerw, nie mówiąc już o byciu globalnym nośnikiem transakcji.

Dedolaryzacja handlu dwustronnego już trwa, choć powoli, wśród państw grupy BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Afryka Południowa) i kilku rynków wschodzących. Dedolaryzacja zyskałaby duży impuls, gdyby Arabia Saudyjska zdecydowała się wycenić część swojej sprzedaży ropy do Chin w juanach zamiast w dolarach. Jeśli tak się stanie, Indie, Indonezja, Turcja i wiele innych gospodarek wschodzących będą kolejnymi, które zapukają do drzwi Arabii Saudyjskiej i będą dążyć do podobnych ustaleń w swoich własnych walutach.

Takie posunięcia otworzyłyby również nowe możliwości prowadzenia dwustronnego handlu i inwestycji w lokalnych walutach. Poprzez niekontrolowane wykorzystywanie dolara do realizacji celów polityki zagranicznej Waszyngton zmusza rynki wschodzące i gospodarki rozwijające się do zdwojenia wysiłków na rzecz dewaloryzacji handlu, podpisywania dwustronnych umów o wymianie walut i dywersyfikacji inwestycji na waluty alternatywne. Odejście od światowego systemu finansowego skoncentrowanego na dolarze będzie wprawdzie procesem długotrwałym, ale jest to proces rozważny. Pomijając względy geopolityczne, zmniejszenie ekspozycji na dolara ma również sens ekonomiczny dla rynków wschodzących, ponieważ zmniejsza ich podatność finansową na kaprysy amerykańskiej polityki monetarnej. Oczywiście przejście na wielobiegunowy system walutowy będzie nieuporządkowane i raczej nie nastąpi z dnia na dzień.

 

Jak dotąd, jednak tak się nie stało. Wynika to z faktu, że chiński system finansowy jest stosunkowo słabo rozwinięty, waluta nie jest w pełni wymienialna, a w kraju nie ma prawdziwych rządów prawa. Chiny są bardzo dalekie od zapewnienia tego, co w czasach swojej świetności zapewniały funt szterling i dolar. Posiadacze dolara i innych wiodących walut zachodnich mogą obawiać się sankcji, ale z pewnością muszą być świadomi tego, co rząd chiński może im zrobić, jeśli się mu nie spodobają. Co równie ważne, państwo chińskie wie, że umiędzynarodowiona waluta wymaga otwartych rynków finansowych, ale to radykalnie osłabiłoby jego kontrolę nad gospodarką i społeczeństwem Chin.

 
Brak prawdziwie wiarygodnej alternatywy sugeruje, że dolar pozostanie dominującą walutą na świecie. Istnieje jednak argument przeciwko takiemu samozadowoleniu, przedstawiony w publikacji Digital Currencies (Cyfrowe waluty) wydanej przez Hoover Institution . Zasadniczo chodzi o to, że chiński system transgranicznych płatności międzybankowych (CIPS – alternatywa dla systemu SWIFT) oraz waluta cyfrowa (e-CNY) mogą stać się odpowiednio dominującym systemem płatności i walutą nośną w handlu między Chinami a ich licznymi partnerami handlowymi. W dłuższej perspektywie e-CNY może stać się również znaczącą walutą rezerwową. Ponadto, jak stwierdzono w publikacji, dałoby to państwu chińskiemu szczegółową wiedzę na temat transakcji każdego podmiotu w ramach systemu. Stanowiłoby to dodatkowe źródło władzy.

Obecnie, przytłaczająca dominacja USA i ich sojuszników w światowych finansach, będąca wynikiem ich łącznej wielkości gospodarczej i otwartych rynków finansowych, daje ich walutom dominującą pozycję. Aktualnie, nie ma wiarygodnej alternatywy dla większości globalnych funkcji monetarnych. Występująca teraz wysoka inflacja może być większym zagrożeniem dla zaufania do dolara niż jego „uzbrojenie” przeciwko państwom zbójeckim (ang. rogue states – określenie używane przez administrację amerykańską w stosunku do państw, których autorytarne rządy oskarżane są o nieprzestrzeganie praw człowieka, wspieranie terroryzmu, lub rozbudowę arsenału broni masowej zagłady). W dłuższej perspektywie Chiny mogą jednak być w stanie stworzyć alternatywną system rozliczeniowy, który zapewni inwestorom i przedsiębiorstwom, możliwości wyboru waluty rozliczeniowej. Mimo to ci, którzy będą chcieli zawierać transakcje z krajami zachodnimi, nadal będą potrzebowali zachodnich walut. Może się więc okazać, że powstaną dwa systemy walutowe – zachodni i chiński – działające na różne sposoby i niekomfortowo na siebie nachodzące.*

Podobnie jak pod innymi względami, przyszłość zapowiada nie tyle nowy porządek globalny zbudowany wokół Chin, co raczej większy chaos. Przyszli historycy mogą postrzegać dzisiejsze sankcje jako kolejny krok na tej drodze.

 

 

Opracowanie
Jowita Olechno
Manager Inwestycyjny
Prosper Capital Dom Maklerski S.A.

Kontakt