fbpx
26 listopada 2021
Aktualności Artykuły Budżet
Udostępnij:

Od Betlejem do Chicago, czyli biblijne kategorie w giełdowym supercyklu – artykuł ekspercki

Na przestrzeni dziejów zboża leżały u podstaw każdej wielkiej cywilizacji. Niemniej, jak przypomina prof. Michael Abdalla z Instytutu Etnolingwistyki UAM, a zarazem wieloletni pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, ceniony znawca dziejów i kultury żywienia, według biblijnej chronologii stworzenia świata – rośliny zielone, a więc i zboża, które należą do rodziny traw (łac. Gramineae) mają dłuższą historię aniżeli człowiek. Jego przejście ze zbieractwa i łowiectwa na wyższe stadium rozwoju, tj. do rolnictwa (i hodowli) utożsamiane jest właśnie z początkiem uprawy zbóż. W zachodniej części tzw. starego świata, obejmującej basen Morza Śródziemnego, Europę oraz cześć Azji Południowo – Zachodniej, uprawiano przede wszystkim pszenicę i jęczmień, w Afryce sorgo i teff (miłka abisyńska), na Dalekim Wschodzie ryż i proso, zaś w południowoamerykańskich cywilizacjach Azteków i Majów – kukurydzę.

 

Na podstawie odczytów pisma klinowego oraz zachowanych płaskorzeźb, zasiedlającym południową Mezopotamię  Sumeryjczykom przypisuje się pierwszy w naszym kręgu cywilizacyjnym, pochodzący z drugiego tysiąclecia przed Chrystusem –  podręcznik uprawy zbóż. Sumeryjczycy byli też wynalazcami sposobu składowania ziarna w zbiornikach, będących odpowiednikami współczesnych nam spichlerzy i elewatorów. Aktualnie zboża,  które przez tysiące lat stanowiły podstawowy pokarm ludzi i zwierząt na określonym obszarze geograficznym – zna i uprawia już niemal cały świat. Ich rola zależy nie tylko od postępu w przetwórstwie oraz wiedzy o żywieniu, ale także od zasadniczych uwarunkowań ekonomicznych, przedkładającym się na niezmiennie też żywotną prawidłowość: im biedniejsza ludność – tym większe jest spożycie chleba i kasz.

 

SUROWIEC NIE DO ZASTĄPIENIA

 

Globalny areał zbóż obejmuje w sumie ok. 711 mln ha (w 2019 r. wobec 721 ha w 2011 r.), co odpowiada ok. 1/3 ogółu ziem przeznaczonych pod uprawy rolnicze na świecie. Ze względu na związany z porami roku cykl rolniczy, istnieje podział na zboża ozime – wysiewane jesienią oraz jare wysiewane na wiosnę. Te pierwsze dają zazwyczaj wyższe plony, niemniej ich przydatność technologiczna jest nieco mniejsza niż zbóż jarych, cechujących się wyższą m.in. jakością wypiekową.  W leżącej na Półkuli Północnej Polsce, relacja zbóż ozimych do jarych kształtuje mniej więcej na poziomie 60:40, zaś w USA 70:30.

 

Tabela 1. Globalna produkcja zbóż w sezonie 2018/2019

Źródło: opracowanie własne na podstawie International Grains Council (IGC)

 

W literaturze przedmiotu istnieje m.in. też podział na ,,zboża chlebowe”, tj. pszenicę i żyto, z których mąka służy do wypieku spulchnionego pieczywa oraz ,,zboża niechlebowe”. Do tych drugich zalicza się przede wszystkim kukurydzę, jęczmień, owies, proso czy grykę, czyli surowce, z którego wytwarzane są np. kasze i płatki. Tak jedne, jak i drugie stanowią też podstawowy, choć w różnym stopniu i zakresie składnik pasz dla zwierząt. Z czasem dynamiczny rozwój technologii spowodował, że paleta wyrobów spożywczych znacznie się powiększyła. W przemyśle spożywczym zboża wykorzystuje się do otrzymywania m.in. takich produktów jak syrop ze skrobi pszenicznej, likier czy makaron ryżowy i gryczany itp. W kontekście do rzeczonego jeszcze podziału na zboża chlebowe i niechlebowe oraz w nawiązaniu do wspomnianej już konwencji biblijnej, warto za M. Abdalla również nadmienić, że:

 

,,słowo ,,chleb” występuje w Biblii 370 razy, lecz tylko w jednym miejscu mowa jest o chlebie spożywanym z mąki pszennej, podczas, gdy o chlebie jęczmiennym pięciokrotnie częściej. Mąka chlebowa wymieniana jest na kartach Biblii 76 razy, zaś określenie ,,ciasto chlebowe” – 19 razy. Godzi się też przypomnieć, że nazwa miasta Betlejem (aramejskie Bet-Lhem, w którym urodził się Chrystus) oznacza ,,Dom chleba”.      

 

W pierwszych dekadach XXI wieku wykorzystanie zbóż wcale nie jest, a przynajmniej  bezpośrednio,w największym stopniu związane z zaspakajaniem potrzeb żywieniowych człowieka. W przypadku Stanów Zjednoczonych, które wypracowują ok. ¼ światowego (nominalnego) PKB w strukturze popytu prawie 47% stanowi przeznaczenie przemysłowe. W szczególności odnosi się to do produkcji wyrabianego na bazie kukurydzy – bioetanolu. Taka sytuacja jest następstwem zmian w amerykańskim ustawodawstwie, które w 2007r. zachęciło farmerów i przetwórców do wykorzystywania tego zboża do produkcji biopaliw.

 

Tabela 2. Struktura wykorzystania zbóż, w tym pszenicy i kukurydzy w sezonie 2020/2021 (dane szacunkowe IGC)

Źródło: International Grains Council (IGC), obliczenia własne ; *w tym nasiona, straty pożniwne, odpady.

 

O ile jednak energetyczno – paliwowy charakter popytu na zboża w USA (i nie tylko) może ulec wydatnemu zmniejszeniu, głównie za sprawą wielce konkurencyjnej oferty bioetanolu wytwarzanego z brazylijskiej trzciny cukrowej, którą znacznie łatwiej (i dużo taniej) przetworzyć na alkohol etylowy, to pozostałe industrialne wykorzystanie zbóż w przewidywalnej przyszłości zapewne się nie zmieni. Kukurydza posiada np. coraz większe zastosowanie w wyrobie biotworzyw stosowanych do produkcji butelek, opakowań żywności, przyborów kuchennych, słomek itp. Rośnie również wykorzystanie ryżu, szczególnie w azjatyckim przemyśle kosmetycznym, w płynach do mycia twarzy, żelach, mydłach czy szamponach. W skali całego świata, a zwłaszcza w krajach Unii Europejskiej, wykorzystanie zbóż dla celów produkcji jest zdecydowanie największe. Jest to w dużej mierze pochodną niesłabnących potrzeb Chin, przekładających się na konieczność sprowadzania pasz oraz każdego praktycznie rodzaju mięsa, co w oczywisty sposób – uruchamia zwielokrotniony popyt na zboża. Przykładowo do wyprodukowania 1 kg mięsa drobiowego potrzebne są 2 kg kukurydzy i soi, uzyskanie 1 kg wołowiny pochłania aż 7 kg kukurydzy, w odniesieniu do 1 kg wieprzowiny – proporcje są podobne.

 

Czasem można odnieść wrażenie, że wpływ Państwa Środka na rynek zbóż, tak jak i na wiele innych kategorii towarowych, bywa nadinterpretowany, lecz gdzie jak gdzie, ale akurat w kwestiach żywieniowych ów popyt cechuje się szczególnie ,,twardymi”, a zatem przekonującymi podstawami. Dynamicznie postępujące w Chinach od końca XX wieku procesy urbanizacyjno – industrializacyjne przekładają się na kurczenie się zasobu gruntów ornych. W pierwszej dekadzie tego stulecia ich łączna powierzchnia spadła do 470 tys. mil kwadratowych, podczas, gdy szacowane przez chińskie władze minimum niezbędne do wyżywienia kraju wynosić ma 463 tys. mil kwadratowych. Zdaniem Ashrafa Laidiego, założyciela Intermarkt Strategy, a w przeszłości także stratega Citi Index/FX Saloution oraz CMC Markets:

 

rosnąca konsumpcja i jednoczesne zmniejszający się zasób terenów rolniczych w Chinach są książkowym przykładem tego, jak i współdziałanie sił popytu i podaży wspiera wzrost cen zbóż.”

 

Chińczycy starają się temu zaradzić na różne sposoby. Od lat, jak wiadomo na całym świecie, a w szczególności w Afryce, poszukują terenów uprawnych. Ich zdeterminowanie jest tym większe, że oprócz deficytu areałów pod tereny rolnicze w coraz większym stopniu borykają się też z narastającymi problemami wody, z którymi notabene kontynent afrykański także ma coraz większy problem. Przemysł mięsny pod względem wielkość wkładu tzw. śladu wodnego, czyli całkowitej ilości wody (tj. zsumowanej na poszczególnych etapach) niezbędnej do wyprodukowania jednostki danego wyrobu zaliczany jest do najbardziej wodochłonnych. Pod tym względem sytuacja w Europie ma się znacznie lepiej, może poza Belgią i Polską, które akurat posiadają najniższy na Starym Kontynencie poziom wód gruntowych.

 

Tabela 3. Wielkość śladu wodnego w produkcji wybranych wyrobów

Źródło: opracowanie własne na podstawie UNESCO – Institute for Water Education

 

W UŚCISKU PARADOKSU GIFFENA ?

 

W zglobalizowanym świecie zdecydowanie najważniejszym zbożem jest pszenica. Włączona w dietę nie tylko miliardów ludzi, ale w coraz większym stopniu także i różnych ssaków. Ponieważ ,,wsad” pszeniczny w postaci śruty pszennej zawierającej bogate ilości białka i błonnika, stanowi szczególnie cenny materiał do przyrostu masy dla zwierząt hodowlanych, domowych czy koni.

 

W sumie istnieje kilkanaście podstawowych odmian pszenicy, wśród których najbardziej rozpowszechniona jest heksaploidalna ,,pszenica zwyczajna” (łac. Triticum aestivum), którą w 5 – 7 podgatunkach uprawia się praktycznie na całym świecie. Stąd jest ona podstawowym surowcem do produkcji pieczywa oraz wyrobów ciastkarskich. Drugim pod względem zbiorów gatunkiem pszenicy jest tetraploidalna,  tzw. twarda pszenica durum (łac. Triticum turgidum), bogata w białko (ok. 16%), szczególnie ceniona przez producentów makaronów. Z jej ziaren wyrabia się także kuskus oraz kaszę bulgur. Udział durum w globalnym bilansie zbiorów pszenicy kształtuje się na poziomie 8% – 10%, z tego też względu jest ona średnio o ok. 50% droższa od zwykłej pszenicy. Przykładowo na przełomie września i października br. tona pszenicy durum w La Rochelle czy Bolonii wahała się w przedziale 410 – 480 euro, zaś w Hiszpanii było to już ok. 510 euro, podczas, gdy ceny zwykłej pszenicy oscylowały w tym czasie wokół  240 – 250 eur/t. Uprawa durum wiąże się ze wymagającymi warunkami klimatycznymi, tj. dużą ilością ciepła oraz umiarkowanymi opadami (tzn. mniej niż 500 mm rocznie). Z tego względu przodującym regionem jej produkcji jest Unia Europejska  (Włochy, Francja, Hiszpania i Grecja) oraz Kanada, w USA uprawia sią ją głownie w Północnej Dakocie i Montanie. Powstający na bazie pszenicy chleb, pieczywo czy makarony stanowią dla znakomitej większości ludności świata podstawowe formy wyżywienia. Nic zatem dziwnego, że wzrost cen pszenicy ma też znaczenie polityczne. Jak uczy historia, w skrajnych przypadkach siła gniewu, taka jaka miała miejsce na ulicach Paryża w 1789 r.  spowodowana właśnie niedostatkiem chleba, potrafiła doprowadzić do największej gwałtownej zmiany Porządku w świecie Zachodu.

 

Wahania cen pszenicy i to nawet spore, są pewną naturalną prawidłowością tego rynku, problemem natomiast jest (tak społecznym, jak i w następstwie tego politycznym) kiedy elastyczność cenowa staje się w długim terminie jednokierunkową – wzrostową. W odniesieniu do chleba i w ogóle chyba produktów zbożowych uruchamia się wówczas mechanizm, który w teorii ekonomii określany jest jako dobro lub/i paradoks Giffena. Jest to, pochodząca od nazwiska odkrywcy tego zjawiska – szkockiego ekonomisty i statystyka sir Roberta Giffena (1837 – 1910), sytuacja w której obserwuje się wzrost popytu na dane dobro, pomimo iż jego cena znacząco wzrasta. Dzieje się tak dlatego, że wzrastające wydatki na chleb, tak jak zostało to zaobserwowane przez R. Giffena w drugiej połowie XIX wieku w Wielkiej Brytanii, są i tak relatywnie niższe niż ceny innych rodzajów żywności, np. mięsa. Tę funkcjonującą w warunkach powszechnej drożyzny prawidłowość wprowadził na stałe do nauk ekonomicznych pod nazwą – nie tyle paradoksu, co raczej ,,dobra Giffena” (ang. Giffen good), jeden z najznakomitszych w historii ekonomistów Alfred Marshall (18432 – 1924). Pisząc o tym na kartach trzeciego wydania Zasad ekonomiki z 1895 r. w sposób następujący:

 

Jak zauważył pan Giffen, wzrost ceny chleba powoduje tak duże uszczuplenie zasobów biedniejszych rodzin robotniczych i tak bardzo podnosi ich krańcową użyteczność pieniędzy, że są oni zmuszeni ograniczyć spożycie mięsa i droższego pożywienia, a ponieważ chleb jest nadal najtańszym pożywieniem, jakie mogą dostać i tak będą go spożywać, konsumują go zatem więcej, a nie mniej.”

 

O tym, że dobra Giffena nie są ,,zarezerwowane” jedynie dla najuboższych regionów świata, mogliśmy się przekonać już w pierwszym okresie pandemii COVID – 19, kiedy stopa bezrobocia w USA gwałtownie skoczyła do ok. 15%, a gotówkowe transfery społeczne (w wysokości 1200 USD i 500 USD na dzieci) trafiły do milionów Amerykanów, celem wydobycia ich ze skrajnego ubóstwa, w którym się nagle znaleźli.  Jeden na czterech gotowych do pracy Amerykanów był na przełomie 2020/2021 r. bezrobotnym, albo zarabiał mniej niż 20 tys. USD rocznie.

 

We współczesnej Polsce, podobnie zresztą jak w wielu innych krajach należących do tzw. zamożniejszej części świata, zeszłoroczny udział wydatków na żywność na 1 osobę w gospodarstwie domowym był zdecydowanie największą pozycją i wynosił 27,7%, wobec 18,8% zsumowanych wydatków na mieszkanie oraz dostawę mediów.

 

Wykres 1. Struktura krajowych przeciętnych miesięcznych wydatków na produkty zbożowe na 1 osobę (2019 r.)

Źródło: opracowanie własne na podstawie danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi

 

ZŁOTE CZASY DLA EKSPORTERÓW

 

Obraz fortunogennych perspektyw jakie otwierają się przed eksporterami netto pszenicy uwidaczniają podstawowe dane z minionych dwudziestu lat. Według wyliczeń Amerykańskiego Departamentu Rolnictwa (USDA), w ciągu dwóch ostatnich dekad – światowy eksport pszenicy wzrósł o ok.80%, przy skumulowanym średniorocznym tempie wzrostu na poziomie 3%. W tym czasie światowa populacja zwiększyła się o ok. 30%, a produkcja pszenicy wrastała w skumulowanym średniorocznym tempie 1,3%.  Tym co w perspektywie długiego, tzw. supercyklu towarowego może dodatkowo petryfikować wzrostowy trend notowań pszenicy, a co nie jest w ocenach tego rynku do końca chyba uwzględnione, to postępujące, niekorzystne zmiany klimatyczne. Tymczasem, przynajmniej od połowy zeszłej dekady dysponujemy ,,wiązką” wiarygodnych ekspertyz. Z ich uśrednionych odczytów wynika, że przy dalszym wzroście globalnej temperatury o 1°C, ilość produkowanej na świecie pszenicy może się zmniejszać o ok. 5% – 6% rocznie. Zaś wielkość plonów stanie się nieprzewidywalną i zmienną, tak w czasie, jak i w przestrzeni.

 

Z tego rodzaju problemami mierzyć się będzie również rodzime rolnictwo. Polska znajduje się na 16. miejscu (za 2019 r.) wśród największych światowych producentów pszenicy, z 1,4% udziałem. Z informacji Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) wynika, że powierzchnia uprawy pszenicy zajmowała w tym czasie 2,4 – 2,5 mln ha, co stanowiło ok. 1/3 zasiewów zbóż ogółem.

 

W 2019 r. najwięcej pszenicy uprawiano w województwach: lubelskim (14% udziału w powierzchni zasiewów), następnie: dolnośląskim (11%), wielkopolskim (9%) oraz kujawsko – pomorskim (9%). Równocześnie od momentu wejścia do Unii Europejskiej nastąpił wyraźny postęp w zakresie technologii upraw, w jego następstwie zbiory pszenicy w Polsce zwiększyły się od tego czasu z 9,9 do ok. 12 mln ton. Tyle właśnie wyniosły one w ubiegłym roku i był to poziom wcześniej u nas nienotowany.

 

Rosnąca produkcja krajowa pszenicy wydatnie też zwiększa krajowe możliwości eksportowe. W sezonie 2019/2020 wyeksportowano ok. 4 mln ton tego zboża, zatem 3-krotnie więcej niż dekadę temu. W strukturze geograficznej naszego eksportu pszenicy dominują odbiorcy spoza UE, na których przypadało we wspomnianym okresie łącznie 83% sprzedaży za granicę. Głównym kierunkiem wywozu były Arabia Saudyjska (1,5 mln ton) i RPA (ok. 0,7 mln ton). Spośród krajów unijnych polska pszenica znalazła zbyt głównie w Niemczech (0,6 mln ton).

 

Tabela 4. Wiodący producenci pszenicy w sezonie 2018/2019

Źródło: opracowanie własne na podstawie, FAO

 

Tabela 5. Najwięksi eksporterzy i importerzy pszenicy w sezonie 2018/2019

Źródło: opracowanie własne na podstawie, FAO

 

RZĄDZI CHICAGO

 

Analiza globalnego bilansu towarowego pszenicy za okres 2015/2016 – 2020/2021 wskazuje, że rynek ten zasadniczo można uznać za zrównoważony. W przekonaniu o tym utwierdzać może też i to, że newralgiczny parametr, jakim przy ocenie sytuacji na rynku zbóż jest poziom wskaźnika pokrycia konsumpcji zapasami, w całym obserwowanym okresie kształtuje się na poziomie powyżej 30%.
Rzecz jednak w tym, że bilans to jedno, a bieżące pandemiczne napięcia rynkowe – drugie. Z zagrożeniem  ograniczonej dostępności, nie tylko pszenicy, ale też i innych płodów rolnych można się było oswoić już wczesną wiosną 2020 r. Na skutek lockdownowego ograniczenia konsumpcji (gastronomia/hotele) ceny większości surowców rolniczych ruszyły wpierw mocno w dół, lecz niemal równocześnie z rynków popłynęły informacje o priorytetach czołowych krajów eksportujących płody rolne. Dobitnie w tym względzie wypowiedziała się np. Rosja, dając do zrozumienia, że kwestią pierwszoplanową będą uzupełnienia we własnych zapasach. Skądinąd podobnie, jak miało to w ostatnim czasie miejsce w przypadku mniejszych dostaw gazu ziemnego.

 

O tym z kolei, że ,,szeroki” rynek towarów rolno – spożywczych może przejść w nową stymulowaną pandemią tendencję wzrostową, jako pierwszy ,,dał to do zrozumienia” ryż. W trakcie kilku wiosennych tygodni 2020 r. za sprawą interwencyjnych zakupów w Chinach, Indiach czy Japonii ,,chleb Azji” podrożał o kilkadziesiąt procent, do poziomów najwyższych od dekady. Niedługo potem w krajach Unii Europejskiej oraz na północnym brzegu Afryki rozpoczęły się zintensyfikowane poszukiwania pszenicy oraz mąki. Sytuacja już wtedy stała się na tyle symptomatycznie niepokojącą, że ekonomiści organu ONZ ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) zaczęli przestrzegać przed ,,syndromem chomika”, który może doprowadzić do ogólnoświatowego kryzysu żywnościowego.

 

Tabela 6. Globalna produkcja pszenicy oraz jej rozdysponowanie w sezonach uprawnych 2015/2016 – 2021/2022 (w mln ton)

Źródło: opracowanie własne na podstawie danych FAO, International Grains Council (IGC), CME Group; *szacunek i prognoza IGC,**w tym nasiona, straty pożniwne, odpady; ***w US centach za buszel, ****dla 2021 r. cena kontraktu na 15 listopada 2021 r. z realizacją na koniec br.

 

Aktualnie można już chyba stwierdzić, że na przestrzeni kolejnych kwartałów 2020 – 2021 to właśnie chomikowanie stało się podglebiem ogromnej aktywności inwestorów finansowych. W listopadzie br. Reuters poinformował, że na początku października w rękach funduszy inwestycyjnych, których dodajmy na ogół związek z rynkiem pszenicy jest raczej okazyjny, znalazło się 160,5 tys. kontraktów na ten rodzaj zboża, z których każdy liczy 50 ton. Oznacza to, mówiąc obrazowo, że w ich posiadaniu były tytuły własności do ok. 8 mln ton, czyli wolumenu nieco większego niż w roku gospodarczym 2018/2019 wynosił cały import Włoch.

 

Rzeczona skala już robi wrażenie, lecz będzie ono zapewne tym większe, kiedy uświadomimy sobie, że paryski Matif/Euronex to wprawdzie nr 2 na świecie w zakresie obrotu finansowymi instrumentami towarowymi na pszenicę, niemniej jego udział w globalnym obrocie tym zbożem wynosi ok. 7%. Absolutnym hegemonem jest bowiem parkiet w Chicago, a dokładniej mówiąc parkiet CBOT plus elektroniczna platforma Globex (24-godzinny handel od niedzieli do piątku), należące do holdingu CME Group – operatora, który ,,pod jednym dachem” kapitałowym kontroluje w sumie nieco ponad 90% światowych obrotów kontraktami terminowymi na pszenicę. Uwzględniając w tych proporcjach, poza Paryżem, jeszcze Minneapolis (MSG/Minnapolis Grain Exchange), Sydney (Australian Securities Exchange) oraz Buenos Aires (MATBA/Marcado a Termo de Buenos Aires). Na marginesie w tych wyliczeniach pozostaje Zhengzhou Commodity Exchange, gdzie generuje się doprawdy znaczące w skali świata obroty pszenicą, lecz jest to rynek stricte chiński, czyli hermetyczny dla uczestników spoza Państwa Środka.

Zasadniczy obrót pszenicą na rynku organizowanym przez CME Group skoncentrowany jest wokół dwóch rodzajów kontraktów, tj. na pszenicę ozimą Chicago Wheat Soft Red (ZW) oraz na pszenicę ozimą twardą Kansas City Hard Red Winter (KE). Ponadto od 2017 r. rozwijane są tam dwa nowe rodzaje kontraktów, tj. na pszenicę australijską – Australian Wheat (AUW) oraz na pszenicę pochodzącą z regionu Morza Czarnego Black Sea Wheat (BSW). Kontrakty na tę pierwszą uruchomiono z myślą o klientach z regionu Azji i Pacyfiku, a na drugą ze względu na rosnące znaczenie Rosji i Ukrainy w zaopatrywaniu rynków w Północnej Afryce, na Bliskim Wschodzie oraz w Europie i po części też w Azji. Naturalnie jeden i drugi rodzaj kontraktu dzięki dodatkowym możliwościom wykorzystania spread`ów stwarza też nowe formy zabezpieczeń (i spekulacji) dla operujących na kontraktach podstawowych, czyli Chicago Wheat oraz Kansas City Wheat.

 

Wykres 2. Struktura rodzajowo – instytucjonalna obrotów kontraktami terminowymi na pszenicę w 2019 r.

Źródło: opracowanie własne na podstawie CME Group

 

 

PO RAZ PIERWSZY OD 180 LAT ?

 

Chicagowski rynek pszenicy z racji skali generowanych obrotów oraz ciągłości półtorawiecznej tradycji w handlu pszenicą  pełni funkcję globalnego benchmarku dla tej (i nie tylko) kategorii towarowej. Częstym natomiast błędem jest to, że początki handlu płodami rolnymi w USA utożsamiane są z największym miastem stanu Illinois. Chicago Board of Trade utworzono w 1848 r., a pierwszą transakcję terminową (na dostawę kukurydzy) zawarto tam w marcu 1851 r. Jednak zorganizowany handel zbożami, choć w dużym stopniu w formie zdecentralizowanej, odbywał się w USA już od lat dwudziestych XIX wieku. Potem, zresztą wokół takich wiodących wtedy regionalnych ośrodków handlu zbożem – powstawały giełdy, jak np. założona w 1856 r.  Kansas City Board of Trade, czy wspomniany powyżej Minneapolis Grain Exchange.

 

W pierwszej połowie XIX stulecia jednym z czołowym ośrodków handlu zbożami był Nowy Orlean, pełniący też funkcję ówczesnego hubu dla wysyłanej w świat od lat czterdziestych, i to w znaczących już ilościach – pszenicy, mąki czy kukurydzy. Amerykańskie źródła historyczne też wskazują, że zanim Chicago (tj. CBOT, a z czasem i powstały w 1919 r. parkiet Chicago Mercantile Exchange) zajęło centralną w kraju pozycję w handlu produktami rolno – spożywczymi, to gros transakcji zawieranych na dostawę zbóż – pomiędzy Buffalo a Nowym Jorkiem – realizowano na Big Board, czyli na powstałej w 1792 r. New York Stock Exchange.

 

Dzięki benedyktyńskiej pracy amerykańskich statystyków i historyków gospodarczych, polegającej na archiwizowaniu ówczesnych kursów, zatem tych pochodzących jeszcze sprzed ,,ery Chicago”, współcześni badacze giełdowych rynków towarowych mają (przy świadomości wszelkich niedokładności) możliwość obserwacji długookresowych tj. ponad stuletnich surowcowych cykli koniunkturalnych.

 

Wykres 3. Notowania pszenicy (ZW) na rynku USA w okresie 1841 – 2021* (w US centach za buszel)

Źródło: opracowanie własne na podstawie danych Stooq.com za CME Group; *dla 2021 r. cena kontraktu na CME z 15 listopada 2021 r. z realizacją na koniec br.

 

To dzięki ich pracy możliwość analizy długich szeregów statystycznych dla notowań Chicago Wheat Soft Red (ZW) pozwala nam zauważyć, że rok 2021 r. może zakończyć się dla tego rynku absolutnym ewenementem. W postaci piątego z rzędu roku, zatem bezprecedensowego, przynajmniej  od 1841 r. wzrostu cen amerykańskiej pszenicy. Nigdy bowiem na przestrzeni 180 lat (!), giełdowe ceny tego zboża notowanego na najważniejszych (w swoich czasach) parkietach towarowych USA – dłużej niż cztery kolejne lata – nie drożały (1852 – 1855, 1916 – 1919, 1933 – 1936, 1977 – 1980), ani też nie taniały (1848 – 1851, 1929 – 1932, 1996 – 1999, 2013 – 2016).

 

O tym, czy 2021 r. rzeczywiście przejdzie do historii notowań amerykańskiej pszenicy, naturalnie przekonamy się nie wcześniej niż z końcem br. W momencie pisania tych słów do końca roku handlowego pozostało jeszcze sześć tygodni w trakcie których sporo się jeszcze może wydarzyć. Tym bardziej, że w rynek pszenicy zaangażowanych jest na ogromną skalę wielu okazyjnych graczy, o tzw. ,,słabych rękach” . Gdyby z końcem roku masowo zaczęli skracać swoje pozycje, to nie wiadomo z jakim ostatecznie dla tegorocznych notowań odbyłoby się skutkiem.

 

Tabela 7. 4-letnie cykle wzrostowe i spadkowe dla notowań pszenicy w Chicago w okresie 1941 – 2021* (wraz ze zmianami kursów w poszczególnych latach)

Źródło: opracowanie własne na podstawie na podstawie danych Stooq.com za CME Group; *dla 2021 r. cena kontraktu na CME z 15 listopada 2021 r. z realizacją na koniec br.

 

 

Opracowanie

Departament Analiz
Prosper Capital Dom Maklerski S.A.

Kontakt